Podczas dziergania po prostu jestem. Jestem i to wystarczy. Jestem i to, co stworzą moje dłonie, jest takie, jakie ma być. Czasem coś zrobię ściślej czasem luźniej, czasem zostanie mi trochę włóczki. Doceniam siebie, doceniam moje ciało, które tak wspaniale potrafi stworzyć arcydzieła, doceniam dzieła moich rąk.
Spis treści
Rękodzieło jak medytacja
Szydełkuję prawie od 30 lat, z przerwami, bo do mojego życia zawitały też inne pasje. Dzięki temu, że dziergam tak długo, odkryłam masę zalet robótek ręcznych, ale także i innych pasji. Przede wszystkim to zajęcie jest dla mnie jak medytacja. Medytować można w różnych miejscach i dziergać można w różnych miejscach. Włóczka, szydełko czy sznurek bawełniany zmieści się prawie w każdej torebce i niewiele waży. Dla mnie medytacja to nie tylko siedzenie w bezruchu w pozycji lotosu z zamkniętymi oczami. Może to być np. czytanie książek czy malowanie, pisanie itp. Odkładam wtedy inne aktywności na bok. Jestem ze sobą w ciszy. Zajmuję się w danym momencie tylko jedną rzeczą. Mam czas dla siebie. To w sposób naturalny ładuje mi „baterie”, mam więcej energii. Gdy mam zajęte ręce, umysł się uspokaja, natrętne i negatywne myśli same znikają, a ja wchodzę w stan przepływu, relaksacji, inspiracji, wyciszenia.
Ćwiczenie cierpliwości
Cierpliwość i powolność to kolejne zalety mojej pasji, która jest obecnie także moją pracą. Mały szydełkowy koszyczek na drobiazgi, który można kompostować (ja kocham przyrodę i ograniczam produkcję śmieci), wydziergam w dwie godziny, a np. szydełkową chustę – w ponad 30 godzin. Prucie to normalna rzecz. Na efekty czasem muszę poczekać.
Gimnastyka dla umysłu
Odkryłam także, że to świetna gimnastyka dla mózgu. Czasem muszę się nieźle nagłówkować, aby rozszyfrować trudny wzór szydełkowy, policzyć rzędy, oczka, dobrać odpowiedni kolor/ilość/grubość włóczki do szydełka czy zrobić próbkę, aby się przekonać, czy dziergam ściśle, czy luźniej od autora ściegu. Moje „szare komórki” mają niezłą gimnastykę, ale dla mnie to też naturalny lek: na stres, wyciszenie organizmu przed snem, poprawę samopoczucia (wytwarzają się hormony szczęścia dopamina i serotonina). Do tego nie podjadam między posiłkami.
Działalność nierejestrowana pozwala zarabiać na pasji
Podczas pandemii poczułam, że pragnę zarabiać na tym co kocham robić. Bałam się otworzyć działalność gospodarczą, bo przerażały mnie comiesięczne wysokie koszty utrzymania biznesu. Wiedziałam, że na swoją markę będę pracować latami. Tworzę ją przecież od podstaw. Słyszałam od znajomych, że otwierali firmy i pół roku później po prostu je zamykali. Dziś wiem, że trzeba mieć zabezpieczenie finansowe na kilka długich miesięcy, aby zacząć prowadzić DG.
Nauka biznesu
Dlatego działalność nierejestrowana okazała się dla mnie świetnym rozwiązaniem. To legalny biznes, który ma ułatwić stawianie pierwszych kroków. Obecnie prowadzę działalność o nazwie „Dziergane z Miłością – rękodzieło inspirowane Naturą”. W ten sposób uczę się biznesu. Jako nierejestrowana przedsiębiorczyni muszę wystawiać faktury na żądanie klientów, moim obowiązkiem jest prowadzenie uproszczonej ewidencji sprzedaży. Zrezygnowałam na chwilę obecną ze sprzedaży szydełkowej biżuterii ze srebrem czy złotem, bo musiałabym być VAT-owcem, a tego na razie nie chciałam. Dopasowuję moje przedsiębiorstwo pod siebie. Dzięki temu mogę działać zgonie z sobą.
Nauka szydełkowania
W ramach mojej działalności uczę osoby początkujące szydełkować. Pokazuję im, jak rozszyfrowywać szydełkowe schematy, jak dobierać włóczki/sznurki do szydełka. Zaczynamy od podstaw: uczę dziergać łańcuszek, pokazuję podstawowe ściegi, aby od razu uczestniczka/uczestnik mógł sobie zrobić np. eko podkładkę pod kubek i zabrać ją do domu. W przerwie podpowiadam i mówię jak dbać o ciało podczas siedzącej pracy. Razem z grupą ćwiczymy nasz mózg, aby wspierał nas w biznesie/pracy i życiu prywatnym. Ćwiczenia te są świetne dla osób w każdym wieku: dla dzieci, bo wspomagają proces uczenia, dla osób dorosłych, bo dzięki tej gimnastyce pracują efektywniej, a także dla ludzi starszych, bo w sposób naturalny poprawiają pamięć czy myślenie.
Dzięki temu, że przestałam się bać prowadzenia biznesu (wiem także co robić, gdybym miała kontrolę z urzędu), wypłynęłam na szerokie wody. Obecnie także jestem prelegentką na ogólnopolskich festiwalach. Motywuję i inspiruje ludzi do robienia tego co czują w swoich sercach.
Z wykształcenia jestem nauczycielką i terapeutką zajęciową, a z zamiłowania utalentowaną rękodzielniczką. Ukończyłam ośmiotygodniowy kurs uważności Mindfulness Based Stress Reduction oraz Sex and Love School – trening rozwoju osobistego w obszarze seksualności. Dzierganie nie jest jedyną moją pasją. Zajmuję się też malowaniem suchymi pastelami (zdjęcie jednego z moich pastelowych obrazów ukazało się w kalendarzu Spirala w 2018 roku), grą na instrumentach perkusyjnych (wystąpiłam na Europejskim Festiwalu Kobiet Aktywnych w Łodzi w 2016 roku), śpiewaniem (byłam członkinią w dwóch łódzkich zespołach muzycznych: Good News Singers, Zespół Muzyki Dawnej Ars Temporis) podróżowaniem (byłam w Anglii, Bułgarii, Słowacji, we Włoszech, poleciałam także na hawajską wyspę Oahu). Obecnie mieszkam w Gdańsku i spełniam swoje marzenia w przepięknych, nadmorskich okolicznościach przyrody, ciesząc się cudami codzienności.
