Wszystkie kobiety w moim rodzie zajmowały się rękodziełem. Babcia tkała dywany i robiła na drutach. Mama szydełkowała i wyszywała, a ciocia maluje i robi makramy. I zapewne nie o wszystkich kobiecych artystycznych zamiłowaniach w rodzinie wiem. O szydełkowaniu, które jest treningiem uważności.
Pasję tworzenia przekazano mi więc mi w genach, ale poczułam głęboką relację z rękodziełem dopiero wtedy, kiedy na świecie pojawiła się moja córka Maja. Była i jest moją totalną inspiracją i siłą. To dzięki niej powstała marka “Zdrowo uszyte”, marka z ubrankami muślinowymi, którą stworzyliśmy wraz z mężem. I to za zasługą mojej córki zaczęłam szydełkować.
A zaczęło się od spinek do włosów, które postanowiłam własnoręcznie jej wydziergać. Spinki tworzyłam prawie rok, ucząc się cierpliwości i w międzyczasie szydełkując już inne rzeczy. Spinki dały początek nowej pasji, ale szydełkowanie to dla mnie coś więcej niż hobby. To sposób na zatrzymanie się, odetchnięcie i odnalezienie wewnętrznej równowagi.
Niespokojnym duchem jestem od zawsze. Wchodząc w rytm szydełkowania, mój umysł stopniowo uspokaja się. Koncentrując się na ruchach rąk i tworzeniu zapominam o zewnętrznym i wewnętrznym chaosie. To swoista praktyka mindfulness, która pomaga mi w redukcji stresu i lęku. Rękodzieło to dla mnie terapia.
Uwielbiam tworzyć rzeczy codziennego użytku, ale również kobiece dodatki: torebki, koszyki i wszystko to, co sprawia, że codzienność staje się piękniejsza. Szydełkuję dopiero od dwóch lat, ale czuję, że to dopiero początek.
- www.zdrowouszyte.pl
- Facebook: Zdrowo Uszyte
- Instagram: @zdrowouszyte