Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską

You are currently viewing Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską
Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską

Obdarzona niezwykłym talentem Elżbieta Tarłowska mieszka w województwie lubuskim. Od niedawna projektuje widowiskowe kreacje. Na co dzień kobieta pracująca, żona, matka i lokalna społeczniczka. Przez swoje dzieła sztuki, uszyte z materiałów z odzysku, wyraża siebie i zaprasza nas do swojego tajemniczego świata. W cyklu „Pasjonatki” zapraszamy na rozmowę z Elżbietą Tarłowską o łączeniu codziennego życia z pasją do szycia.

Jak zaczęła się Twoja pasja do szycia i kiedy się nim zainteresowałaś?

Zamiłowanie do szycia towarzyszy mi od dzieciństwa. Moja babcia, która szyła ubrania dla nas, zachęcała mnie bardzo do nauki szycia, pokazała mi, jakie to daje możliwości. Udowodniła, że szycie jest sztuką! Zaczynałam od prostych rzeczy – szyłam ubranka dla lalek i misiów. Na początku wszystko robiłam ręcznie, igłą i nitką. Mój pierwszy samodzielny projekt, na maszynie do szycia, zrobiłam w wieku siedmiu lat. To był ten pierwszy, mały krok. Zafascynowało mnie to i poczułam, że to jest coś dla mnie. Teraz mogę powiedzieć, że to był ten pierwszy krok do świata mody, bo zapragnęłam szyć rzeczy oryginalne i nietuzinkowe.

Skąd czerpiesz pomysły na swoje kreacje i jak pozyskujesz materiały?

Inspiracje czerpię z dzieciństwa, książek, które przeczytałam oraz z podróży i wycieczek, które odbyłam. Uwielbiam dawać materiałom drugie życie, więc często przerabiam rzeczy, które już nie są potrzebne – stare zasłony, obrusy, skrawki materiałów, a nawet druty z ogrodzenia. Dzięki temu moje suknie mają unikalną historię. Są też niespotykane, każda jest inna, niepowtarzalna. Po prostu „moja”.

 

Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską
Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską

Czy trudno łączyć bycie artystką z codziennym życiem?

Zdecydowanie, czasem bywa bardzo trudno. Są dni, kiedy nie mam czasu usiąść przy maszynie, bo obowiązki życia codziennego i praca pochłaniają mnie całkowicie. Pracuję przecież na więcej niż etat i muszę też dbać o rodzinę. Mimo to zawsze znajduję chwilę na realizację swoich pomysłów. To jest coś, co napędza mnie do działania, daje mi siłę i energię, kiedy przychodzi zwątpienie. Bo czasem, jak każdy mam gorszy dzień, kiedy nie wiadomo, w co ręce włożyć. Dlatego śmieję się, że mam dwie twarze — Ela codzienna i Elizabeth, która zamyka się w swojej pracowni i tworzy.

Która kreacja zajęła Ci najwięcej czasu i jakie napotkałaś trudności?

Tworzenie sukienki zajmuje mi zazwyczaj około miesiąca. Najdłużej do tej pory pracowałam nad suknią „Upiór”, która powstawała przez dwa miesiące. To był wyjątkowo skomplikowany projekt – tkanina była ręcznie farbowana, a gorset utwardzany warstwami materiału namaczanego w emulsji. Proces wymagał cierpliwości, bo każda warstwa musiała dokładnie wyschnąć przed kolejnymi krokami. Najwięcej problemów sprawił mi szkielet spódnicy, który wykonałam z drutów i obszyłam tkaniną. Za to efekt był powalający, naprawdę byłam bardzo zadowolona.

 

Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską
Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską

A z której kreacji jesteś najbardziej dumna?

Każda z sukien jest dla mnie powodem do dumy, bo wkładam w nie całe serce i odzwierciedlają one mnie samą. Każdy projekt to małe dzieło sztuki, które opowiada swoją historię. Chyba nie mam takiej najbardziej ulubionej. Kiedy pojawia się pomysł na kolejną suknię, szybko ruszam do maszyny i działam! Tak powstał już Kapelusznik, Księżycowa czy Barbie.

Czy organizujesz pokazy mody ze swoimi sukniami w roli głównej?

Tak, od zawsze marzyłam o tym, by moje prace brały udział w pokazach mody. Udało mi się zorganizować już kilka mniejszych i większych pokazów i mam nadzieję, że to dopiero początek. Marzę, aby moje suknie mogły być podziwiane przez większą publiczność. Wydaje mi się też, że w czasach szeroko pojętej ekologii mocno się wpisują w trend recyklingu. I to też mnie cieszy. Do moich pokazów angażuję kobiety takie jak ja. Nie zawodowe modelki, tylko panie, które chcą przeżyć fantastyczną przygodę, a często, w ferworze zwyczajnych spraw, zapomniały, jak to jest być na wybiegu, pokazać się światu w oryginalnej sukni i scenicznym makijażu. To wyzwanie i dla nich, i dla mnie. Każdy pokaz spotkał się z olbrzymim zainteresowaniem i niósł szerokim echem w naszej społeczności. Mogę powiedzieć, że pokazy były sukcesem.

Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską
Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską

Marzysz o tym, by wypłynąć na szeroką wodę i pokazać swoje kreacje światu?

Oczywiście! Chciałabym, aby moje suknie zobaczyło szersze grono odbiorców, na przykład celebryci czy przedstawiciele świata mody. Marzę, żeby te kreacje pojawiły się na wybiegach, może międzynarodowych … wierzę, że realne i niebawem uda to zrealizować.

Czego potrzebujesz, żeby na tę szeroką wodę wypłynąć?

Na szczęście mam wokół siebie ludzi, którzy mnie wspierają i pomagają mi iść naprzód, a nawet popychają mnie do przodu. Dzięki nim czuję, że mogę płynąć na fali i realizować swoje kolejne pragnienia. W tym miejscu chcę powiedzieć kobietom takim jak ja, że również w kwiecie wieku warto marzyć, a jeszcze bardziej warto spełniać swoje marzenia. Nigdy nie jest na to za późno. Suknie artystyczne szyję już niemal dwa lata. Zachęcam każdą kobietę, aby się nie poddawała i realizowała swoje plany. Mnie każde dostrzeżenie moich kreacji motywuje i cieszę się z każdego sukcesu.

Skoro o sukcesach mowa to czy możesz opowiedzieć o swoich dotychczasowych osiągnięciach?

Na początku zajmowałam się tworzeniem laleczek. Jedną z wyjątkowych jest postać Jurka Owsiaka, która co roku trafia na aukcje WOŚP. W sumie stworzyłam około stu lalek, z których wiele trafiło na licytacje charytatywne. Moje prace były wystawiane na czterech wystawach. Momentem przełomowym była myśl, jak taka lalka wyglądałaby w rozmiarze rzeczywistym. To doprowadziło mnie do szycia sukienek. Moja pierwsza suknia, mimo początkowo chłodnego odbioru, otworzyła przede mną drzwi do nowych projektów i pokazów mody. Do tej pory trzy z moich sukien zostały wykorzystane w sesji zdjęciowej do książki “Splątane ścieżki czasu”. Zdobyłam też bardzo cenny dla mnie tytuł Stylistki Mody Roku 2024. To kolejny ważny krok w moim zawodowym życiu. No i ostatni świeżutki — dla mnie — wielki sukces. Moja sukienka pod nazwą „Soczewka województwa lubuskiego” zwyciężyła w prestiżowym konkursie Folk Fashion na kreację łączącą tradycję z nowoczesnością. Przyznam, że miałam duże obawy czy spodoba się jurorom, bo była awangardowa, wyróżniała się spośród pozostałych propozycji. Nawiązałam w niej do symboli województwa lubuskiego, wszystko zrobiłam sama od początku do końca. Projekt zajął mi 40 dni. Było warto, bo zostałam doceniona, a konkurencja była naprawdę mocna!

Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską
Szycie jest sztuką — rozmowa z Elżbietą Tarłowską

Jakie masz więc plany na najbliższą przyszłość?

Chciałabym dalej rozwijać się jako artystka tworząca wyjątkowe, nietypowe suknie, doskonalić swoje umiejętności i kiedyś zaprezentować swoje kreacje za granicą. Marzy mi się stworzenie kolekcji ubrań, które ludzie mogliby nosić na co dzień, a nie tylko podczas wyjątkowych okazji.

 

Z projektantką Elżbietą Tarłowską rozmawiała Kamila Wilczyńska.

Autorka: Kamila Wilczyńska — dziennikarka z wykształcenia i praktyki, z wieloletnim doświadczeniem telewizyjnym w regionalnym oddziale Telewizji Polskiej w Gorzowie Wlkp. Z dużym zacięciem społecznym, we współpracy z organizacjami pożytku publicznego. Za cel stawia też sobie promowanie osób i inicjatyw wartościowych dla lokalnych środowisk. Laureatka ogólnopolskiej nagrody Idol w kategorii Media — przyznawanej przez Fundację Szansa dla Niewidomych, dwukrotnie nagradzana w konkursach organizowanych przez LOW NFZ za materiały o tematyce zdrowotnej. Na co dzień kocha nietuzinkowe stroje i … dobrą kawę.