Święta Bożego Narodzenia — czas radości czy stresu? Jak radzić sobie z oczekiwaniami bliskich, presją prezentów i przedświątecznych przygotowań oraz trudnymi pytaniami podczas rodzinnych spotkań? Ekspert radzi jak przetrwać święta!
Spis treści
Święta Bożego Narodzenia to czas wielkiej radości, ale, o dziwo, dla wielu osób także stresu. Dlaczego tak się dzieje?
Piotr Zbigniew Kamrat: Święta to wyjątkowy czas, to nie ulega wątpliwości. Ale …niosą też ze sobą ogromne oczekiwania – zarówno te narzucane przez społeczeństwo, jak i te, które sami sobie stawiamy. Media i tradycja pokazują nam wyidealizowany obraz świąt: szczęśliwa rodzina przy choince, piękne prezenty, radość i harmonia. A my mamy świadomość, że w rzeczywistości bywa różnie – święta to też intensywne przygotowania, koszty, a także konieczność spędzenia czasu z rodziną, z którą nie do końca w niektórych kwestiach się zgadzamy. To wszystko generuje presję, która często może przytłoczyć naszą radość ze świąt.
Jak, w takim razie, możemy zmniejszyć tę presję związaną z przygotowaniami do świąt, żeby rzeczywiście poczuć namacalnie radość, a nie traktować całej tej sytuacji jako wyłącznie obowiązku?
PZK: Kluczowe jest ustalenie priorytetów i pamiętanie, że nie musimy wszystkiego robić perfekcyjnie. Od tego wyjdźmy, jako punktu numer jeden. Zamiast przygotowywać ogromne ilości jedzenia czy idealnie sprzątać dom, warto zastanowić się, co naprawdę jest dla mnie ważne. Może to być wspólny czas z rodziną, rozmowa czy chwila refleksji, ale i odpoczynek od codzienności. Warto też podzielić się obowiązkami – nie bójmy się prosić o pomoc mamę, siostrę, dzieci, ale i męską część rodziny. Ważne jest, by zaakceptować, że święta nie muszą być idealne, jak w filmach czy reklamach, żeby były piękne.
Trudno jest prosić o pomoc, skoro przecież nasze mamy, babcie sobie radziły…?
PZK: Radziły sobie owszem, ale jakim kosztem? Zamiast cieszyć się czasem Świąt Bożego Narodzenia, były zmęczone. To, że nie narzekały, wynikało z innej kultury- tej społecznej i tej rodzinnej. Po pierwsze, często nie miały wyboru – takie były oczekiwania, a praca kobiet w domu była niedoceniana, więc nie mówiło się o zmęczeniu. Po drugie, żyły w czasach, gdzie mimo wszystko tempo życia było wolniejsze. Współczesne kobiety mierzą się z innymi wyzwaniami: pracą zawodową, podwójnymi obowiązkami oraz ogromną presją – nie tylko społeczną, ale i autopresją, by sprostać wszystkiemu na najwyższym poziomie. A Boże Narodzenie to nie konkurs na najlepszą panią domu!
A co z presją dotyczącą prezentów? Jak nie popaść w wir konsumpcjonizmu?
PZK: Tu znowu warto się siebie zapytać „po co ja to robię?”. Może warto spojrzeć na prezenty jako na wyraz troski, a nie konieczność imponowania innym? Zamiast skupiać się na ich wartości materialnej, pomyślmy o ich znaczeniu emocjonalnym – ręcznie zrobiony prezent, spersonalizowany drobiazg czy choćby spędzony razem czas mogą być bardziej wartościowe niż drogi podarunek. Dobrze jest też ustalić z bliskimi zasady, np. umówić się na symboliczne podarki lub obdarowywanie tylko dzieci. Dzięki temu zmniejszymy presję finansową i emocjonalną.
Co w przypadku, gdy świąteczny prezent nam się nie podoba albo już mamy go w swoich zasobach?
PZK: Przede wszystkim, pamiętajmy, że wartość prezentu nie tkwi w jego cenie ani funkcjonalności, ale w intencji, z jaką został podarowany. Jeśli dostaniemy coś, co już mamy lub co nam się nie podoba, możemy podziękować za sam gest i pomyśleć, jak inaczej możemy to wykorzystać. Na przykład, taki upominek można podarować komuś innemu, kto naprawdę się z niego ucieszy – w duchu zasady „regifting”. To coraz powszechniejszy zwyczaj i wydaje mi się, że w czasach konsumpcjonizmu warty rozważenia. Ważne jest, by unikać skupiania się na negatywnych emocjach związanych z tym podarunkiem. Zamiast tego, warto docenić wysiłek osoby, która chciała nas obdarować.
Święta to też czas spotkań z rodziną Jak sobie z tym radzić z trudnymi pytaniami?
PZK: Przede wszystkim pamiętajmy, że nie musimy odpowiadać na pytania, które naruszają nasze granice. Jeśli czujemy się niekomfortowo, możemy uprzejmie, ale stanowczo powiedzieć: „Wolałabym nie rozmawiać o tym teraz, skupmy się na świętowaniu”. Możemy też przygotować sobie wcześniej neutralne odpowiedzi, które nie eskalują napięcia, nie prowadzą do konfliktu – na przykład: „To długa historia, może porozmawiamy o tym innym razem”. Kluczowe jest, by nie brać takich pytań zbyt osobiście – często wynikają one z ciekawości, a nie złej woli. Choć zdaję sobie sprawę, że dla osoby pytanej może to być trudne. Jeśli czujemy, że konkretne pytania naruszają nasze granice, mamy prawo zmienić temat rozmowy lub nawet wyjść na chwilę, by ochłonąć. Pamiętajmy, że nie musimy odpowiadać na każde pytanie, tylko dlatego, że ktoś je zadał.
Jak zachować się, kiedy rodzina przekracza nasze granice lub wywołuje konflikty?
PZK: Warto nauczyć się asertywności, czyli mówienia o swoich potrzebach i granicach w sposób spokojny i zdecydowany. Na przykład, jeśli ktoś porusza temat, który jest dla nas trudny, możemy powiedzieć: „Nie czuję się komfortowo, rozmawiając o tym. Może porozmawiajmy o czymś innym?” Możemy też wcześniej porozmawiać z kimś, na kogo możemy liczyć, z mężem, mamą i poprosić o wsparcie w trudnych sytuacjach. Jeśli atmosfera robi się zbyt napięta, zawsze możemy zrobić sobie krótką przerwę, wyjść na spacer czy do innego pokoju, żeby złapać oddech. Pamiętajmy, nie rozwiązujmy problemów rodzinnych przy świątecznym stole – to nie jest odpowiedni czas. To moment na neutralne tematy, takie jak wspomnienia z dzieciństwa czy ulubione tradycje świąteczne. Jeśli wiemy, że dłuższe spotkanie może prowadzić do konfliktu, to może warto świadomie zaplanować długość wizyty i nie czekać aż dojdzie do kłótni?
A co z osobami, które w czasie świąt czują się samotne lub mają trudne relacje z rodziną?
PZK: Święta to czas, który może nasilać poczucie samotności. Zresztą, już koniec listopada to czas, kiedy gabinety terapeutów zapełniają się, bo radosny czas oczekiwania, świąteczne dekoracje w sklepach mogą powodować u osób samotnych smutek, obniżenie nastroju i chęć szukania specjalistycznej pomocy. Jeśli nie mamy rodziny, bliskich to warto zastanowić się, czy są osoby w naszym otoczeniu, z którymi możemy spędzić ten świąteczny czas – przyjaciele, sąsiedzi czy lokalne organizacje, które organizują wspólne kolacje wigilijne. Ale możemy też spróbować potraktować ten czas jako okazję do zadbania o siebie – zrobić coś, co sprawia nam przyjemność, czy to gotowanie ulubionego posiłku, czy obejrzenie filmu, który nas cieszy. I co najważniejsze święta, choć piękne i rodzinne, są tylko kilkoma dniami w roku i nie muszą definiować naszego szczęścia!
Może zatem dobrym pomysłem byłoby spędzić święta w górach lub w ciepłych krajach, bez presji i mnóstwa przygotowań?
PZK: Dla niektórych osób wyjazd za granicę w tym czasie może być formą ucieczki od stresu związanego z przygotowaniami, ale też okazją do zrobienia czegoś innego i odpoczynku. To sposób na przeżycie świąt w bardziej swobodny sposób, bez obowiązków i presji. Jest jednak pewne „ale”, warto się zastanowić, czy taka decyzja wynika z potrzeby odpoczynku i zmiany otoczenia, czy może z chęci unikania trudnych emocji lub relacji? Jeśli to drugie, to ważne jest, by spojrzeć głębiej na przyczyny tego unikania, bo one mogą pojawić się z powrotem, kiedy wrócimy do naszej codzienności. Wyjazd natomiast sam w sobie nie jest niczym złym – wręcz przeciwnie, może być okazją do regeneracji i spojrzenia na Święta Bożego Narodzenia z innej perspektywy.
Jaka jest najważniejsza rada, by przeżyć święta w zgodzie ze sobą? Nie w poczuciu wypełnionego — lepiej lub gorzej — obowiązku?
PZK: Najważniejsze jest to, o czym mówiłem na początku naszej rozmowy — aby przypomnieć sobie, co naprawdę jest dla nas ważne. Czy to bliskość z rodziną, chwila wyciszenia, a może wspomnienie duchowego wymiaru tych dni? Warto zrezygnować z presji, by sprostać wszystkim oczekiwaniom, i skupić się na tym, co daje nam radość i spokój. Czasami mniej znaczy więcej – mniej stresu, mniej obowiązków, mniej oczekiwań, a więcej autentycznych emocji. Trzeba uświadomić sobie, że nie jesteśmy w stanie sprostać wszystkim oczekiwaniom – i wcale nie musimy! Jeśli najważniejsze są wspólne chwile przy śpiewaniu kolęd i dobra atmosfera, to może nie potrzeba 12 potraw ani wysprzątanego na błysk mieszkania? A jeśli ktoś ma problem z „odpuszczaniem”, warto zadać sobie pytanie: „Czy ktokolwiek naprawdę zauważy, że nie upiekłam piernika, tylko sernik i makowiec?” Często to my sami jesteśmy swoim największym krytykiem. Niestety…
KW – Bardzo dziękuję za rozmowę wszystkie wskazówki.
PZK: Dziękuję i życzę wszystkim spokojnych, pełnych radości świąt, dokładnie takich, jakie każdy z nas chciałby przeżyć. I tu dodam, życzmy sobie szczerze — z serca, unikajmy standardowych formułek, bo łamanie się opłatkiem to jeden z niewielu momentów, kiedy możemy dać coś naprawdę od siebie.
Ze Zbigniewem Piotrem Kamratem rozmawiała Kamila Wilczyńska.
Zbigniew Piotr Kamrat – psychoterapeuta psychodynamiczny, specjalista psychoterapii uzależnień, psychoonkolog, terapeuta Brainspotting i coach ICF. Pracuje w Centrum Zdrowia Psychicznego w Zielonej Górze. Zaangażowany w promocję zdrowia psychicznego oraz działalność charytatywną. Pasjonat kawy, kina i wędrówek.
Fotografia: Studio KUBA Kuba Bandkowski