Złote liście tańczące na wietrze. Mgła snująca się między drzewami i zapach wilgotnej ziemi. To nie jest tylko początek każdego dobrego horroru, ale i ulubiona sceneria twórców fantastyki. Jesień jest tą najbardziej romantyczną porą roku, która od lat dostarcza inspiracji pisarzom. Ich wyobraźnia karmi się nie tylko pumpkin latte z korzenną przyprawą, ale też i nostalgią, melancholią i pewnym poczuciem nieuchronnej zmiany. Jak to się dzieje, że jesień wpycha się w umysły twórców, niczym zimny wiatr przez nieszczelne okno? Zajrzyjmy do warsztatów literackich, gdzie dynie leżą na parapetach, a stary sweter to już część biurowego uniformu.
Spis treści
Jesienna melancholia – paliwo dla fantazji
Zacznijmy od tego, co oczywiste. Jesień to czas nostalgii. Nie ma pisarza, który nie czułby tych ciężkich westchnień, patrząc na opadające liście, jakby każde z nich tańczące na wietrze było symbolem jego własnych, nieco pogubionych, marzeń. Jesień jest idealnym paliwem dla twórczości, szczególnie tej pełnej magii i niepewności. Pisarze sci-fi, tacy jak Ray Bradbury, odkryli to już dawno temu – jego słynne Słoneczne wino to przecież nie tylko zbiór opowiadań, ale swoisty hymn na cześć jesiennego klimatu, gdzie wyczuwalna jest aura tajemnicy i wspomnień z przeszłości.
Melancholia daje twórcom fantastyki unikalne narzędzie. Jest jak ścieżka w lesie – idziesz nią, wiedząc, że coś nadchodzi, choć nie wiesz, co. W literaturze fantasy zmieniające się pory roku często stanowią metaforę przejścia bohaterów przez wewnętrzne przemiany. Jesień symbolizuje zbliżający się finał, moment refleksji nad tym, co było i przygotowanie na to, co ma nadejść – a to wspaniała pożywka dla wyobraźni.
Mgły, liście i zimne nogi
Pomyślmy, co jeszcze sprawia, że jesień jest tak uwielbiana przez pisarzy fantastyki? Mgła, proszę państwa! Czy jest coś bardziej tajemniczego niż mglisty poranek, kiedy to ledwie widoczny zarys drzew przypomina nieco wymarłe królestwa fantasy? Twórcy horrorów i mrocznej fantastyki szczególnie cenią ten czas. Stephen King w Mgła opisał to doskonale – zjawisko atmosferyczne, które w innych porach roku jedynie irytuje, w jesieni staje się niczym zaproszenie do innego, groźniejszego świata.
Co oznaczają zimne nogi? Proszę się nie śmiać! Pisarze, podobnie jak bohaterowie ich powieści, są tylko ludźmi. Każdy, kto próbował pisać późną jesienią, wie, że kreatywność rośnie wprost proporcjonalnie do liczby warstw swetrów. Jesienne chłody wymuszają długie sesje przy biurku, a zmarznięte palce dłoni aż rwą się do pisania o niezwykłych przygodach, które rozgrzeją serca czytelników. Gdy siedzę przy biurku, redagując książki czy nawet składając dla Was kolejny magazyn e-Wenus mam na stopach grube skarpety, przez nogi mam przerzucony ciepły wełniany koc. Siedzisz, to marzniesz – malutki minusik tej wspaniałej pracy pisarzy i redaktorów. I niech ktoś zaprzeczy, że przy filiżance gorącej korzennej herbaty czy kawy nie pisze się lepiej?
Rytuały twórcze w jesiennej oprawie
Każdy pisarz ma swoje sekrety. Większość z nich – przynajmniej ci, których biografie udało mi się prześledzić – ma szczególne rytuały związane z jesienią. Neil Gaiman, król współczesnej fantastyki, wspominał w wywiadach, że jesień to dla niego czas na powrót do prostych przyjemności: spacerów po lesie, zbierania kasztanów, ale i… zapalania świec przy pisaniu. Jakby ta atmosfera przytulności miała podnieść poziom literackiego natchnienia. Ja sama, gdy siadłam do pisania tego felietonu, zaparzyłam sobie korzenną herbatę i odpaliłam kilka świeczek na moim sekretarzyku, który służy mi za biurko.
Przytoczę inne nazwisko – Ursula K. Le Guin, autorka kultowego Ziemiomorza. Ursula w jesienne wieczory lubiła wracać do swoich starych szkicowników, w których pierwsze koncepty jej magicznych światów powstawały w jesiennym blasku świec. Twórcy fantasy i sci-fi mają bowiem tendencję do szukania magii w codzienności. A co innego, jak nie jesień, zachęca do takiego myślenia?
Jesień jako preludium zmiany
Pora roku, którą uwielbiają pisarze, to nie tylko deszczowe dni i długie wieczory z książką pod kocem. Jesień to symbol zmiany, przejścia i transformacji – a kto, jak nie autorzy fantastyki, potrafi lepiej wykorzystać ten motyw? Światy fantastyczne pełne są opowieści o przemianach, upadkach królestw, bohaterach, którzy stają się kimś zupełnie innym. To nie przypadek, że we Władcy Pierścieni J.R.R. Tolkiena najważniejsze wydarzenia rozgrywają się jesienią – zmierzch królestw i czas na nowe porządki idealnie pasuje do tej nostalgicznej pory roku.
Jesień, z jej opadającymi liśćmi i chłodnymi porankami, przypomina, że wszystko ma swój koniec, ale i początek. Dla pisarzy sci-fi jesień często jest metaforą cykliczności natury, która odzwierciedla także cykle życia i ewolucji technologicznej. Autorzy science fiction, tacy jak Isaac Asimov, często wplatają w swoje opowieści myśl o nieuchronnych zmianach, a jesień wydaje się idealną porą, by o nich pisać.

Dynia na parapecie
Na koniec nie możemy zapomnieć o tym, co najbardziej łączy współczesnych twórców z ich jesiennymi przodkami – czyli o dyniach! Jak to się stało, że tak zwyczajne warzywo, stało się nieodłącznym towarzyszem i elementem pisarskich sesji? Może dlatego, że dynie, podobnie jak dobre historie, są pełne niespodzianek. Na zewnątrz twarde i nieco niepozorne, ale w środku kryją miękkie, słodkie wnętrze – jakby samo życie pisało się według tego wzoru. Ach! I pamiętajmy o pysznych dyniowych tartach i drożdżówkach do tej pysznej kawy. I ta pyszna rozgrzewająca zupa dyniowa, z tartym parmezanem i crutongami… Polecam!
Jesień to pora, w której twórcy fantastyki mogą zanurzyć się w melancholii, otulić mgłą tajemnicy, a jednocześnie odnaleźć w niej coś ciepłego i przyjemnego. Być może właśnie dlatego pisarze zawdzięczają tej porze roku tak wiele – to czas, kiedy świat, choć staje się chłodniejszy, wciąż obiecuje mnóstwo ciepłych, magicznych opowieści.
Przyjemnego pisania tej jesieni – niezależnie od tego, czy robicie to w swetrze, z herbatą czy przy świecach!

Autorka: Magdalena S. Matusiewicz – z wykształcenia charakteryzatorka teatralna i psi fryzjer oraz educator groomingu. Z zamiłowania pisarka, redaktorka, projektant e-booków, manager od e-marketingu. Kobieta orkiestra, o wielu talentach. Od ponad 10 lat mieszka w Norwegii w towarzystwie dwóch terierów szkockich – Vadera i Raptora. Od kilku miesięcy rozwija swoją markę osobistą pod szyldem Swan Craft Creations, gdzie redaguje książki, próbuje sił w pisaniu felietonów i artykułów, wykonuje oprawę graficzną e-booków. Wszystko po to, by stworzyć e-Wydawnictwo dla self-publisherów.